Czy muszę?
Jako dziecko… często zadawałam to pytanie, gdy tylko padała prośba o posprzątanie pokoju. Jako dorosła tak samo reagowałam na sztywne zasady “bez sensu” i wypełnianie bzdurnych tabelek.
To pytanie przez długi czas towarzyszyło mi jako właścicielce firmy – za każdym razem, gdy siadałam do napisania treści na bloga. Nie zrozumcie mnie źle – ten blog powstał z pasji i ciekawości, pracowałam jeszcze na etacie – jednak gdy tylko zaczął on być integralną częścią mojego biznesu (generatorem leadów), tworzenie treści stało się z czasem męczące… Szczególnie jeśli dni pracy upływały mi na tworzeniu różnych treści dla moich klientów. Ostatnim, na co wtedy miałam siłę, było stworzenie czegoś dla siebie…
Gdy rozmawiam z innymi przedsiębiorcami o tworzeniu treści, dowiaduję się, że zwykle martwią się oni o wiele rzeczy:
Czy dają z siebie wystarczająco dużo „wartości„?
Czy ich treści nie są zbyt nudne lub oczywiste?
Jakie są idealne formaty do naśladowania?
O czym pisać, aby treści sprzedawały?
Czy treść jest wystarczająco długa, a może za krótka? Czy wystarczająco „łączy” lub „angażuje”?
Kiedy przypominam sobie swoje początki i te wszystkie obawy – aż mi ciężko!
A więc po pierwsze, wyjaśnijmy to i porozmawiajmy o tym, o co tak naprawdę NIE musisz się martwić, jeśli chodzi o Twoje treści.
Nie musisz bez przerwy dostarczać bezpłatnej wartości.
Nie musisz za każdym razem zaskakiwać swoich odbiorców niesamowitą historią. Szczerze mówiąc, nie ma znaczenia, jak ciekawa jest historia, jeśli nie ma ona związku z twoim biznesem.
Nie musisz być jak Kim Kardashian pokazująca każdy element swojego życia online.
Nie musisz obsesyjnie tworzyć różnych rodzajów treści, aby budować zaufanie, sympatię, zaangażowanie, kontakt i więcej. (To brzmi tak stresująco!)
Nie musisz unikać sprzedaży w swoich treściach… lub czuć się winnym, gdy to robisz.
Nie musisz rezerwować dużych bloków czasowych (które ciągle magicznie się przekładają) na intensywne tworzenie treści.
Nie musisz przerabiać swoich treści wiele razy, aby upewnić się, że są wystarczająco „profesjonalne” i „doskonałe”.
Prawda jest taka, że pomimo istnienia „popularnych” rad, żadna z tych rzeczy faktycznie nie jest wymagana do tworzenia dobrych treści, które rozwijają Twoją firmę.
Oto wszystko, co dziś robię:
- Mówię/piszę o tym, o czym chcę (i bardzo dobrze się przy tym bawię), bez podążania za wymyślonymi kategoriami lub zasadami.
- Daję „wartość”, której przekazywanie sprawia mi satysfakcję, i to w sposób, który uczy ludzi doceniać mnie, mój czas i moje płatne usługi.
- Sprzedaję, kiedy chcę, a nie zgodnie z jakimś harmonogramem.
Czy tworzenie treści dla swojej firmy musi być trudne, przytłaczające, nieopłacalne i czasochłonne? Nie, nie musi.
Dlatego chciałabym Ci pokazać lepszy sposób tworzenia treści.
Nie będziesz już musiał/a martwić się o brak pomysłów, patrzeć na pusty ekran zastanawiając się, co powiedzieć, ani spędzać godzin na analizowaniu treści. Zamiast tego zaczniesz przekształcić swoje myśli, zainteresowania, osobowość, wiedzę i doświadczenie w treści, które staną się szybkimi, przyjemnymi, łatwymi, wpływowymi i opłacalnymi fundamentami Twojej firmy. Czy to nie jest właśnie główny cel?
Jeśli chcesz się tego nauczyć, to koniecznie zapoznaj się z moimi najlepszymi tekstami z bloga:
Marketing w praktyce: skuteczny content
Czy wiesz czego oczekują klienci od Twoich treści?
Treści sprzedażowe czy merytoryczne? Jak zachować balans?
Co zabija Twoje treści? Poznaj 3 oznaki złych treści i sprawdź czy sam takich nie tworzysz
A jeśli zamiast czytać wolisz porozmawiać, to koniecznie napisz na adrianna@suur.pl, aby umówić się na bezpłatną konsultację!