W 2008 roku Kevin Kelly opublikował swoją koncepcję „1000 prawdziwych fanów”.
Dzisiaj, w świecie start-upów i mikroprzedsiębiorców, jest ona bardziej aktualna niż kiedykolwiek.
Jest tak dlatego, że pomysł, że 1000 prawdziwych fanów to wszystko, czego potrzebujesz, by zarobić na życie, jest dla wielu bardzo urzekający.
Myślenie w mniejszej skali
Koncepcja ta może całkowicie zmienić myślenie początkujących przedsiębiorców – uświadamia, że należy myśleć w mniejszej skali.
Często, kiedy zakładamy biznes, naszą misją jest pomóc milionom ludzi – podczas gdy mało czasu de facto poświęcamy pierwszemu tysiącowi klientów, których życie chcemy zmienić. Nasza wizja sukcesu zakłada prowadzenie firmy zatrudniającej 1000 osób i mającej globalny zasięg.
Ta chęć działania od razu szeroko zmienia się często w obsesję wielkości zasięgów – myślimy o zdobyciu i docieraniu do jak największej liczby ludzi… Niestety, takie myślenie jest również nakręcane przez specjalistów od mediów społecznościowych i marketingu online, którzy często skupiają się na wygenerowaniu dużych zasięgów i reakcji do postów – jednak warto pamiętać, że lajkami nie zapłacimy za lunch.
Pomyślcie o tym inaczej: co by było, gdyby zamiast próbować zdobyć 1000 odbiorców i dokonać 10 sprzedaży… wystarczyłoby tylko 50 subskrybentów, aby uzyskać te 10 sprzedaży? Czy to nie jest o wiele prostsze?
Planując skalę swojej działalności, często wpadamy w pułapkę nierealistycznych oczekiwań – posiadanie miliona płacących klientów w pierwszym roku jest znacznie trudniejszym celem do osiągnięcia niż pozyskanie tysiąca. Każdego klienta z tego tysiąca mógłbyś pewnie nawet pamiętać z imienia i nazwiska!
Wiele osób buduje swoje strategie marketingowe wokół tego pomysłu… Jak jednak przekuć tę teorię w działanie?
Autentyczne relacje i mikrospołeczność
Kluczowym wyzwaniem jest utrzymanie osobistego kontaktu z 1000 prawdziwych fanów. To oni udzielają Ci swojego wsparcia bezpośrednio, są fundamentem Twojej społeczności (o tym, jak ją zbudować, możesz przeczytać tutaj).
Nie jest ważne, czy komunikujesz się z nimi za pomocą listy mailingowej i Twojego newsletteru, czy grupy na Facebooku, czy LinkedIn. To właśnie oni przychodzą na każde Twoje szkolenie, kupują webinaria na Twojej stronie internetowej lub zamawiają Twoje projekty.
Ważne jest jednak to, że ich wsparcie nie generuje dla Ciebie dodatkowych kosztów – nie musisz płacić pośrednikom takim jak Facebook czy Google, aby do nich docierać poprzez formaty reklamowe.
Dzięki swojej mikrospołeczności korzystasz również z bezpośredniej informacji zwrotnej i opinii dotyczących nowych projektów.
Skoro oni tak wiele wnoszą do Twojego biznesu, warto, abyś pomyślał o jakiejś dodatkowej formie odwdzięczenia się za ich zaangażowanie.
Wyróżnij ich dodatkowym materiałami, np. w swoim newsletterze daj im możliwość zaproponowania kolejnych tematów, które podejmiesz. Zapraszaj ich do opowiadania swoich historii sukcesu czy też celebruj wspólnie ich osiągnięcia biznesowe.
Oferuj dodatkowe bonusy do swojego najlepszego produktu – zaskocz ich pozytywnie, np. personalizowanym listem czy niedostępnym w sprzedaży gadżetem brandowym.
Dodaj usługę do produktu: kurs online możesz połączyć z konsultacją/mentoringiem, które są czasem czasem poświęconym w pełni Twoim prawdziwym fanom.
Często dobrym rozwiązaniem są też spotkania autorskie, tzw. meet & greet, podczas których fani mają możliwość spędzenia czasu z Tobą. Koszty takiego przedsięwzięcia mogą sprowadzać się do kawy i ciastek albo nawet wcale ich nie poniesiesz w przypadku spotkania online, więc nie musisz odkładać tego projektu mocno w czasie.
Odpowiednia grupa odbiorców
Dzięki dbaniu o relacje ze swoimi prawdziwymi fanami możesz szybko i tanio weryfikować swoje pomysły produktowe, ale również oprzeć na tym swoją strategię biznesową.
Ten sposób myślenia jest idealny dla mikroprzedsiębiorców czy przedsiębiorców na pół etatu (tak mówię o sobie: łącząc działalność doradczą i freelancerską z pracą na etacie). Zamiast skupiać się na obecności we wszystkich kanałach mediów społecznościowych, tworzeniu lead magnetów, webinarów i newsletterów… skup się na stworzeniu mikrospołeczności składającej się z kluczowych klientów. Więcej wcale nie znaczy lepiej.
Ponieważ kiedy masz ODPOWIEDNIĄ grupę odbiorców, jej rozmiar nie ma znaczenia.
Wykorzystaj to w walce z wielkimi markami i przekuj w swój sukces! Powodzenia.