Ostatnio doświadczam na własnym biznesie prawdziwej siły, a jest nią zaangażowana społeczność, w której ludzie wierzą w to samo co ja i wyznają takie samo podejście do marketingu. Dołączyłam do kilku grup na Facebooku, w których staram się pomagać innym, a Ci później wracają do mnie z rzeczywistą chęcią współpracy. Dlatego postanowiłam opisać dzisiaj moc zaangażowanej społeczności, to jak ją stworzyć oraz jak uczestniczyć w innych stworzonych już społecznościach, aby czerpać z tego korzyści dla Twojego biznesu.
P.S. Post powstał podczas zimowego mini urlopu w Schronisku PTTK na Polanie Chochołowskiej, stąd zdjęcie nawiązujące do gór 🙂
Z artykułu dowiesz się:
- Kiedy społeczność nie jest tak naprawdę społecznością, tylko marketingową bzdurą.
- Dlaczego powinieneś unikać buzzwordów w swoim marketingu i zachować prostotę w komunikacji
- Jakie są korzyści z posiadania silnego systemu wartości?
- Jakie są ważne 3 kroki do stworzenia społeczności
Czym jest dzisiaj społeczność?
Czy to followersi na instagramie? Odbiorcy Twojego newslettera? Czy członkowie grupy na Facebooku? Społeczność to ostatnio bardzo popularne słowo w marketingu i przestrzeni komercyjnej – dlatego w mojej opinii niemal już zatraciła swoje oryginalne znaczenie.
Dla mnie społeczność nie jest platformą odbiorców Twojego przekazu. To miejsce, gdzie ludzie się spotykają i mogą się ze sobą komunikować. Więc to nie jest tak, że jako „założyciel” społeczności wychodzę do nich i mówię, oto moja wiadomość sprzedażowa, a ludzie kupują. To grupa ludzi komunikujących się ze sobą poza organizatorem.
Po drugie, jest to miejsce, do którego ludzie przychodzą, aby przynosić sobie wzajemne korzyści. Dołączają w tej przestrzeni, bo wiedzą, że będziemy silniejsi razem niż gdybyśmy byli sami. Będziemy się nawzajem podnosić na duchu i ostatecznie razem staniemy się lepsi.
Dlaczego jednak możemy dziś obserwować tak wiele złych przykładów tworzenia społeczności?
Moim zdaniem wynika to z tego, że marketerzy stosują je tylko jako słowo, za którym nie stoi żadna treść. Jeżeli na stronie marki znajdziesz slogan „Witaj w naszej społeczności” to w wielu przypadkach mówią tak oni o swojej bazie klientów. A jest duża różnica pomiędzy ludźmi, którzy czegoś używają, a ludźmi, którzy starają się wykreować dodatkową wartość. Popularnym przykładem są tutaj przestrzenie coworkingowe, które w swoich ofertach wartości często mówią o społeczności. Jak wygląda to w rzeczywistości? Często wchodzisz do przestrzeni coworkingowej gdzie wszyscy są trochę szorstcy i nie witają się z nikim…a nawet kawa nie jest zbyt dobra. Dlaczego tak jest?
Gdy ludzie pracują to najczęściej mają spuszczone głowy, laptopy przed sobą i słuchawki na uszach – są w stanie skupienia i pracy nad swoim biznesem…więc nie rozmawiają ze sobą przez cały dzień. Oczywiście są miejsca, które organizują eventy i próbują jakoś aranżować interakcje pomiędzy „najemcami” jednak nie jest to wystarczające…i na pewno nie brzmi jak ten utopijny sen przedstawiony na stronach internetowych.
Zaangażowana społeczność: budowanie krok po kroku
Warto odnieść się tutaj do podejścia Marka Ritsona, który mówi o 3 korkach: orientacji rynkowej, strategii, a na końcu taktyce.
Diagnoza rynku
Na etapie orientacji rynkowej (diagnozy) po prostu starasz się zrozumieć, czego właściwie chce rynek i czego potrzebują Twoi potencjalni klienci. Może to być związane z zauważoną przez Ciebie luką na rynku, zdominowaniem niszy lub zwyczajnie bardzo głębokim zrozumieniem dlaczego ludzie robią to co robią i wyróżnienie się poprzez to.
Zadaj sobie pytanie:
- Czy wiesz jaka jest autentyczna potrzeba Twoich odbiorców?
- Czy zamierzasz robić coś innego niż obecne już na rynku rozwiązania?
- Kim są ludzie, którym możesz pomóc najbardziej?
Często jeśli mamy zamiar być świadomi jakie problemy chcemy rozwiązywać, to o wiele lepiej jest zacząć od przyjrzenia się tym, które mamy we własnym życiu. I po prostu faktycznie je adresować i challengować. Mówić co się obecnie nie podoba i z czym nie czujesz się komfortowo.
Strategia
Kolejny krok to strategia..i to bardzo konkretna. Dlaczego? Ponieważ niestety wiele osób, marketerów czy przedsiębiorców, kończy ze strategią, która po prostu próbuje zrobić zbyt wiele. Chcemy dotrzeć do wszystkich. Chcemy dorzucić do naszej ofert wartości ogrom rzeczy i mieć tak wiele wartości i korzyści marki, jak to tylko możliwe. Chcemy też mieć jak najwięcej celów.
Dlatego bardzo ważne jest odpowiedzenie sobie na pytanie: czego nie będę robił?
Dlaczego to takie ważne? Nie możesz robić wszystkiego, a przynajmniej nie możesz robić wszystkiego dobrze.
Bądź więc egoistą, jeśli chodzi o strategię. Nie bój się stworzyć strategii społeczności, która pasuje do Ciebie i tylko do Ciebie. I upewnij się, że kwestionujesz i eliminujesz wszystko, co nie ma dla Ciebie sensu. Rozkoszuj się robieniem tego na swój sposób i denerwuj innych odmawiając robienia wielu rzeczy, które uważają za „standard w branży”. Codziennie sobie pytanie: „czego jeszcze nie powinnam robić?”. Wielu wpada w pułapkę tworzenia…a potem tworzenia jeszcze więcej. Dobrzy marketerzy i przedsiębiorcy- redukują szumy i pozwalają błyszczeć prawdziwej wartości.
Dlatego określ swój zestaw wartości i ton komunikacji (tone of voice), który będzie spójny z Tobą. Pamiętaj też, że nie musisz brzmieć „mądrze i profesjonalnie” znacznie lepiej jest być pomocnym i przekazywać wszystko w prosty i zrozumiały sposób. Unikaj buzzwordów, nie podążaj ślepo za trendami…bo te mijają.
Komunikuj swojej społeczności DLACZEGO robisz pewne rzeczy i jakie są Twoje kluczowe wartości.
Pamiętaj, że mogą być to tak podstawowe rzeczy jak życzliwość, witanie się, słuchanie i bycie pozytywnym. Ważne, aby osoby, które będą członkami społeczności wyznawały te same wartości.
Taktyka
Choć z pewnością prawdą jest, że strategia bez udanej realizacji nie ma sensu, prawdą jest również to, że większość marketerów ponosi porażkę, ponieważ nie potrafią odłożyć taktycznych zabawek na wystarczająco długo, aby opracować właściwą strategię. Zakładamy jednak, że nie wpadłaś/wpadłeś w tą pułapkę.
Na tym etapie możesz już przejść do planowania konkretnych działań: webinaria, newslettery, live’y czy tematyczne i systematyczne posty na social mediach. To wszystko ma znaczenie i zawsze powinno służyć jako generator wartości dla innych. Chcesz przypomnieć sobie z czego płynie prawdziwa wartość contentu? Przeczytaj ten poprzedni blog post.
Warto jednak pamiętać na tym etapie, że docelowo CHCESZ, aby interakcje w społeczności odbywały się również POZA TOBĄ. Dlatego nie warto nakładać zbyt wielu ograniczeń, tworzyć skomplikowanych regulaminów, które wyeliminują każde niepożądane zachowanie. Najprościej jest określić jasny i prosty zestaw zasad, a następnie edukować wszystkie osoby, które nie przestrzegają ich. Powinieneś bronić tego, aby Wasza przestrzeń nie stała się tylko platformą do komunikatów sprzedażowych. Najprościej jest to robić poprzez pozytywne zauważanie i premiowanie zachowań pożądanych i edukowanie społeczności…aż do momentu, gdy ona sama zacznie bronić przyjętych wspólnie zasad.
Działając w ten sposób już po czasie zauważysz, że naturalnie w społeczności wyłonią się swego rodzaju ambasadorzy, którzy będą wspierali innych i przekazywali pozytywne informacje dalej (word of mouth), co spowoduje, że nowe osoby będą dołączać. Warto wtedy skontaktować się z nimi indywidualnie i podziękować za wsparcie, zachęcić do dalszego działania i skonsultować dalsze kierunki rozwoju dla Waszej przestrzeni.
Proces tworzenia zaangażowanej społeczności, to nie prosty hack, który zadziała po tygodniu. Będzie wymagał od Ciebie sporo pracy i wytrwałości, aby rozpędzić aktywność do poziomu, w którym będzie się ona działa samodzielnie. Dlatego warto realistycznie określić kamienie milowe i cele, które z czasem osiągniecie jako społeczność. Tak – dobrze wykonana praca spowoduje tutaj, że cele Twojego biznesu nie będą już tylko Twoje, a staną się celami większej ilości osób. Razem będziecie silniejsi i wygenerujecie większą wartość w czasie.
Trzymam kciuki! A gdybyś zastanawiała się jeszcze jak zbudować społeczność wokół Twojej marki to koniecznie napisz na adrianna@wardzala.pl – chętnie porozmawiam na zoomowej kawie 🙂