Czy wiesz, że…
Jeff Goins, autor książki „Real Artists Don’t Starve”, przeprowadził ankietę wśród 500 autorów i odkrył, że średnio najlepsi pisarze przepisują swoje dzieła od 3 do 4 razy.
HubSpot przeprowadził badanie na próbie ponad 1 000 content marketerów, aby zrozumieć, jak tworzą oni treści do swoich blogów. Według tego badania, większość content marketerów (55%) tworzy co najmniej jedną lub dwie treści na tydzień. Co ciekawe, około 37% content marketerów tworzy treści tylko na podstawie swojej intuicji, a nie na podstawie danych lub analizy.
CoSchedule przeprowadziło badanie w celu zrozumienia, jak najlepsi blogerzy tworzą treści. Z badania wynika, że najlepsi blogerzy spędzają średnio 6 godzin na pisaniu jednego postu, a także spędzają czas na badaniu tematu, analizowaniu słów kluczowych i tworzeniu nagłówków.
Co z tego wynika?
Tworzenie wartościowych treści nie jest proste (pomimo wsparcia AI, o czym będzie kolejny wpis).
Wiele pomysłów brzmi dobrze w Twojej głowie… a znacznie gorzej, gdy zaczniesz je spisywać. Dodatkowo niejednokrotnie pisząc treści dla kogoś musimy brać pod uwagę nie tylko klientów końcowych, ale też osobisty styl i oczekiwania naszego klienta. To zupełnie naturalne w procesie tworzenia treści.
Przy okazji tworzenia tego bloga powstał również potężny folder “nieopublikowane”. Dlaczego? Jeśli jakiś pomysł nie działa, to po prostu go zabijam. Zabijam więcej niż publikuję… czyli prawdopodobnie 2 lub 3 z każdych 5 rozpoczętych wpisów. Nie wspominając już o postach na LinkedIn.
Ostatnio jednak zastanawiałam się nad “wskaźnikiem zabijania” w zespole SUUR Marketing (agencji content marketingowej B2B, którą prowadzę).
Pracując dla naszych klientów – realizując płatne zlecenia – nasz wskaźnik zabijania jest naprawdę niski. Myślę, że tylko około jeden na 20 tekstów ląduje w koszu. Nie zrozumcie mnie źle – często zmieniamy przekaz, modyfikujemy (czy, jak to wewnętrznie nazywamy, “kopiemy” treści w innym kierunku), jednak rzadko coś zabijamy.
Być może jest coś w relacji agencja-klient, co sprawia, że kończymy to, co zaczęliśmy. Dostarczamy wszystkie ustalone zadania i robimy to jak najlepiej potrafimy w ramach określonego budżetu oraz dostępnego czasu.
To jest po prostu profesjonalizm i zorientowane świadczenie usług, prawda?
Nie daje mi jednak spokoju myśl: czy gdybyśmy zabijali więcej, mielibyśmy więcej czasu na tworzenie jeszcze lepszych materiałów?
Pytanie na dziś:
Jak wyglądałby twój proces tworzenia treści, gdybyś zabił 30% rozpoczętych artykułów, a zaoszczędzoną energię skupił na tym, by pozostałe 70% było tak wspaniałe, jak tylko może być?